sobota, 20 października 2012

Emeryci w akcji. Po raz drugi - Niezniszczalni 2

Recenzja na życzenie. A jako, że nie lubię robić zwykłych, nudnych i merytorycznych recenzji, tę zrobię w postaci opowiadania. Trzeba jakoś urozmaicać blogi filmowe, nie ?

Moja historia zaczęła się dawno, dawno temu, kiedy matka Madzi nie robiła sławy jeżdżąc na koniu czy kiedy na stadionach do piłki nożnej grało się w piłkę nożną, nie wodną. Byłem początkującym dziennikarzem, poszukującym sensacji, jednak przez moją atrakcyjność, porównywalną do atrakcyjności nieżywego od 4 dni wielbłąda, moim pierwszym zadaniem było zrobienie reportażu o siedemdziesięciolatce w ciąży, mieszkającej nieopodal, w domu spokojnej starości. Cóż mi zostało do zrobienia, jak nie wizyta w tymże budynku ?

Gdy byłem na miejscu, spotkałem Angelinę Jolie i Brada Pitta. Angelina szukała nowych wyzwań adopcyjnych, a Brad...cóż, Brad chodził za nią jak zwykle, żałując w myślach że zostawił Jennifer samą. Biedna Jen. Udałem się na spotkanie z kobietą, która to miała urodzić dziecko. Mieszkała ona na 2 piętrze budynku. Bylem przed czasem, co mi się często zdarzało. Gdy dochodziłem do jej pokoju, usłyszałem wyraźnie znajomy głos, mówiący:
- I pamiętaj Antek, zawsze byłaś za PiS-em, a ciąża to wina sam wiesz kogo. Zakładaj perukę.
Cofnąłem się dwa kroki. Zrobiłem minę w stylu  "Mam 12 lat i właśnie dowiedziałem się, że Robin Williams - gość z moich ulubionych filmów dzieciństwa, takich jak Jumanji, Pani Doubtfire czy Patch Adams - robi niecenzuralne skecze o viagrze i jest cały owłosiony !". Miałem już zbiegać po schodach, gdy moim oczom ukazał się widok kolejnego znanego człowieka...Gdybym miał paranoję, pomyślałbym że jestem bohaterem jakiegoś głupiego opowiadania, w którym nic nie ma sensu...Ale wiedziałem że to nie było opowiadanie. Nikt nie byłby na tyle niemądry, by pisać opowiadanie o czymś takim i łudzić się, że będzie ono zabawne...

Widać było, że coś ma na sumieniu. Sylvester Stalone nie chciał być zauważonym. Wszedł do pokoju 123. Wbiegłem za nim i ujrzałem całą obsadę "Niezniszczalnych" z dodatkiem kilku osób z kamerami, oświetleniem, ze wszystkim potrzebnym do nakręcenia filmu. Stalone podszedł do mnie i zapytał : "Afmfwwfmwmfmwf fwmfmfmmf yyyyy mamfyyyyy ?". Chuck Norris zauważył moje zakłopotanie na twarzy i mimo 72 lat na karku, podszedł zwinnym krokiem w moją stronę i zaczął swoim napraaaaawdę piskliwym głosikiem "Wybacz za Sylvestra, ale on po filmach z Rockym doznał uszkodzenia mózgu i teraz nie umie się dobrze wysłowić". Żeby było mało, Jet Li zaczął opowiadać kawał ze swoim azjatyckim akcentem (chyba przez to dostał tylko 5 minut w sequelu), a Ozzy Osbourne wszedł przypadkiem do pokoju, w którym się znajdowaliśmy i zaczął coś nawijać w swoim dziwnym języku, z czego można było zrozumieć tylko przekleństwa albo zwroty typu "You know" lub "man". Prawie wszyscy mieli tu jakąś dziwną wadę wymowy, nie wspominam już nawet o Arnoldzie. Anyway, zapytałem czy mają w ogóle jakąś koncepcję na drugą część Niezniszczalnych czy improwizują. Nie mieli owego, więc pomogłem im. Pomogłem i to bardzo. Napisałem im w jedną noc scenariusz z dobrą intrygą, z dużą ilością akcji i aktorów, całkowicie poważny z zaskakującym zakończeniem, które zaskoczyłoby nawet Davida Finchera.  Co z tego scenariusza zostało ?

Tylko duża ilość akcji i bohaterów. Byłem na planie filmowym, widziałem to wszystko, jak kręci się ich film. To po prostu było padaczne i bardziej pasowałby tytuł "Rzeź w Domu Starców". Odszedłem z ekipy, która była odpowiedzialna za tę produkcję i nie słyszałem o nich przez najbliższe 15 miesięcy. Kiedy nastąpiła premiera, niechętnie poszedłem na seans w kinie. Gdy film się zaczął, byłem smutny. Gdy film się skończył, byłem zdumiony. Powolne ruchy emerytów, które nagle nabrały szybkości i tempa? Wady wymowy bohaterów wyretuszowane prawie że nie słychać ? Wydawca gazety, w której pracowałem - Nasz Dziennik - poprosił mnie o recenzję tej produkcji i zjechanie jej za brak katolickich wartości takich jak zlizywanie bitej śmietany z kolan księży. Mi sumienie jednak nie pozwalało w żaden sposób na zmieszanie z błotem tego filmu. On po prostu był zbyt dobry.

Dlatego też, w swojej recenzji napisałem naprawdę wiele pochlebnych słów odnośnie Niezniszczalnych 2. Że wszystko jest tam fajne, że jest krew lejąca się litrami (!!!!!), że jest świetny przeciwnik w postaci Żą Klod WanDama, że jest takie rzucanie cytatami z innych filmów, że to aż chore jest, no że po prostu jest wszystko tak samo kiczowate jak w filmach sensacyjnych z lat 80', tyle tylko iż jest to zrobione 34,4 raza lepiej i ładniej.

Oczywiście zostałem wyrzucony z pracy i jestem teraz na utrzymaniu matki. Ale wiecie co ? Dla takiego kina akcji, jakim są Niezniszczalni 2...warto było.

PS: Niedługo Odcinkowo 4 i recenzja "Jesteś Bogiem", już w normalnym stylu, a nie jakieś dziwne opowiadania czy dialogi scenarzystów. Odłożyłem po prostu alkohol i widzicie co mi się dzieje przez to, przykład powyżej. Serio ? 5 i pół akapitów o niczym, a tylko jeden, krótki o filmie ? Bez kitu, ktoś tu straci fanów.

3 komentarze:

  1. Ja bardzo lubię Twoje opowiadania, można się przy nich nieźle pośmiać :D "Niezniszcalnych 2" nie oglądałam, ale czytałam praktycznie same pochlebne recenzje. Chyba się do tego filmu przekonam.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no kolejny post o niczym:D A tak na serio, to przynajmniej nie ma sztampowego: 'pewnego dnia na kominku wymyśliłem se pójść na film z koksami';p.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny styl masz pisania tych swoich przemyśleć :P Ciekaw jestem co tam napiszesz o "Jesteś Bogiem", bo nasz blog już po seansie, także zapraszam do poudawania, że czytasz tego tekstu :D
    Pozdro, Dwayne.

    OdpowiedzUsuń