niedziela, 28 października 2012

Bogu dzięki za aparaty cyfrowe - Zdjęcie w godzinę


Dziś o filmie, który podbił moje serce. O filmie, który uświadomił mi, że wszystkie zdjęcia, które kiedyś robiłem zwykłym aparatem fotograficznym, widziały osoby, które je wywoływały... Teraz te osoby muszą zginąć.....


Pamiętacie jeszcze Robina Williamsa? Aktor i komik, lubiący występować w filmach dla dzieci mimo sporego owłosienia na całym ciele, od kilku lat w Hollywood raczej o nim cicho, ale w całej Ameryce daje występy ze swoimi skeczami. No więc, ten właśnie o to miły człowiek, zagrał główną rolę w "One Hour Photo". I nie, dla tych którzy nadal się łudzą - nie jest to film Disneya o życiu i przygodach pracownika Foto Chaty. Jeśli zamienicie słówko "Disneya" na "hybrydy Davida Lyncha i Darrena Aronoskiego", to jak najbardziej.

Z czym my mamy tutaj w ogóle do czynienia. Mamy Sy`a (w tej roli wyżej wspomniany pomocnik Batmana), który traktuje swoją pracę - wywoływanie zdjęć - jako powód do życia. Sam nie ma swojej rodziny ani przyjaciół, dlatego cieszy się szczęściem swojej stałej klientki, która zawsze wywołuje u niego zdjęcia rodzinne. LECZ NIESTETYYYYY... Pewnego dnia coś się psuje, a Sy będzie chciał to naprawić...Brzmi tajemniczo i dramatycznie ? Mam nadzieję, bo powinno.

Przeprowadziłem mały wywiad wśród moich przyjaciół (mama, kotek i odbicie w lustrze) dotyczący "One Hour Photo" i dla mnie to jest fenomen, bo naprawdę wiele, wiele ocen było raczej niezbyt pochlebnych, a ja natomiast dostrzegłem w tym filmie pewną prostotę, która jest jak najbardziej zaletą w tym wypadku. Zwykła zabawa światłem, wklejenie odpowiedniej muzyki tam gdzie trzeba czy zwykła praca kamery. Wszystkie takie małe elementy składają się - oczywiście moim zdaniem - na genialność tego dzieła i stworzenie niepokojącego klimatu, cholernie dusznego klimatu.

Moja szanowna koleżanka po fachu, Klapserka, bawiła się w panią psycholog podczas seansu z "Wojownikiem", ja jak zwykle się z niej śmiałem - tak teraz ja mogę szczerze przyznać, że i ja się bawiłem w psychologa podczas oglądania "Zdjęcia w godzinę" i próbowałem zrozumieć, poznać jakoś głównego bohatera. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest to jedna z ciekawszych postaci stworzonych przez świat filmu i na pewno zasługę swoją w tym ma Robin Williams (jak go zobaczyłem w tych krótkich blond włoskach - autentycznie mnie odrzucił).

"Zdjęcie w godzinę" to 90 minut dobrego kina. Po prostu. Produkcja niedoceniona, a szkoda, bo ma w sobie coś specjalnego, co mnie kompletnie zachwyciło. Piękna sprawa, polecam serdecznie.

PS. : Przyznaję - kiedy byłem młodszy, robiłem dziwne zdjęcia. Bawiłem się w detektywa, a aparat fotograficzny to przecież jedna z podstaw takiego przedsięwzięcia. Jak sobie pomyślę, że jakiś człowiek oglądał te zdjęcia, toooo..... Robi się smutno na sercu :C

4 komentarze:

  1. Film nietuzinkowy. Z fajną rolą Williamsa i intrygującym zakończeniem. Porównania do Lyncha ja bym jednak nie zaryzykował- według mnie nie jest to ten poziom. Kina Arronofskiego aż tak nie znam ale na pewno bliżej tej produkcji do "Black Swan" aniżeli do "Zapaśnika". Może jeszcze wątek uzależnienia znany z "Requiem". Ale fajny motyw wtrąciłeś do tekstu - "ktoś kiedyś oglądał moje wywoływane zdjęcia". Jak się zastanowić to nie mniej intrygujące od zakończenia "Zdjęcia w godzinę".
    Pozdrawiam, Dwayne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście chyba niedoceniony, bo nawet nie słyszałam o tym filmie. Zdecydowanie przekonałeś mnie, że koniecznie muszę go obejrzeć! Uwielbiam filmy genialne w swojej prostocie, a po Twojej recenzji widzę, że ten chyba do takich należy. Intrygujące zakończenie/ Jeszcze bardziej mnie to zachęca.
    gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. widziałam film dwa razy i zawsze miałam o nim dobre, a nawet bardzo dobre zdanie. Intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Robin Williams to przecie takie nazwisko, które chyba każdy kojarzy-a mimo to gdzieś zniknął w obecnych czasach (albo ja nie mam oka to filmów z jego osobą;3). Tytułu raczej nie kojarzę. A i w psychologa ja też czasem lubię się pobawić- co wychodzi mi mniej lub bardziej udolnie w czasie pisania xDD.

    OdpowiedzUsuń