wtorek, 1 maja 2012

Epilepsja atakuje - Kronika


Wracam po przerwie do aktywnej działalności sek...blogowej, oczywiście. Na pierwszy ogień pójdzie, jak już wszyscy zauważyli, Kronika, czyli film wywołujący ataki padaczki oraz pokazujący, że trzeba szanować każdego nerda, gdyż ten w nieoczekiwany sposób może stać się bad assem.



Mamy sobie chłopaka, typowego pechowca, kłopoty rodzinne, kłopoty z rówieśnikami, po prostu jest źle. Pewnego dnia jednak razem z dwójką znajomych wchodzą do dziury, w której zachodzi pewien incydent (Boże, jak erotycznie to brzmi), po którym mają pewne super moce. No i wtedy zaczyna się cała zabawa.

Filmik zrealizowany jest jak Cloverfield czy Blair Witch Project - tyle, że twórcy Cloverfielda i Blair Witcha są na tyle konsekwentni, że jak robią film z kamery amatorsko, to robią to od początku do końca. "Kronika" (w końcu trafnie przetłumaczony tytuł z angielskiego na polski) niewątpliwie dzięki tej "amatorce" zyskuje i klimat i oryginalność, cały swój urok, przez co wszystko wygląda prawdziwie, realnie, ładnie. Pod koniec filmu to wszystko znika, cała lekkość i płynność (która i tak wiele nie było, bo przez pierwsze 20 minut produkcji wszystko się rozkręca, ostatnie 20 to kompletna padaka no i zostaje nam tylko 40 minut czegoś świeżego i nowego).

I tak właściwie nie wiadomo zbytnio dlaczego dostali te moce, czemu właśnie takie i od czego je dostali, ja to w ogóle sobie wyobrażam tak, że cała rodzina siedzi sobie w domu, ojciec zapracowany wraca z pracy i obwieszcza wszystkim z tym sztucznym uśmiechem z propagandowych posterów USA z lat 60' : "Kochani, macie ochotę na super dokument opowiadający nam o super ludziach ?!" a dzieci na to z entuzjazmem "TAAAK, TAAAAK, JESTEŚ NAJLEPSZYM TATĄ POD SŁOŃCEM". No i normalnie grzeją sobie popcorn, zasiadają przed TV i tak sobie oglądają pozbawione praw logiki dzieło o super mocach i super ludziach, dostając co chwila ataków padaczki przez tę dynamikę kamery i śmiejąc się z tego do rozpuku.

Co tu dużo mówić, film idealny dla ludzi którzy a) uwielbiają gdy im się kręci w głowie po seansie z nudnym dokumentem i chaotyczną kamerą, b) nie mają kompletnie nic do roboty ze swoim życiem, więc oglądają każdy film 54 razy i dochodzą do wniosku że między ujęciami w minucie 82 sekund 13 źdźbło trawy jest w innym położeniu względem poprzedniego ujęcia i wreszcie c) dla nerdów, którzy po całym dniu nękania przez łobuzów, chcą sobie poprawić humor, więc łudzą się że też będą mieli takie moce. Nie do końca dobrze wykorzystany potencjał. 6/10

5 komentarzy:

  1. nie chciałam obejrzeć tego filmu i ty mnie jeszcze utwierdziłeś w przekonaniu, że powinnam się od niego trzymać z daleka. dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co, można to oglądnąć tylko dla tych 40 minut środkowych, bo mimo że to nudne to jednak świetnie zrealizowane i czegoś takiego jeszcze nie było z tego co mi wiadomo. Ale tak to nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja miałam zamiar obejrzeć i teraz nie wiem...:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Obejrzyj, ale przekonasz się że no, nie warto, kochaniutka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny film, który planowałem obejrzeć i sobie jednak odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń